Warning: Undefined array key "HTTP_REFERER" in
/httpdocs/wp-content/plugins/kento-post-view-counter/index.php on line
620
Wojciech Iwańczak
ETOS WYDAWNICZY POTRZEBNY
OD ZARAZ
„Koń jaki jest każdy widzi” – ten cytat z klasyka tłumaczy właściwie wszystko. Żyjemy w czasach niesolidności, zaniku pewnych zasad, nie trzeba mieć sokolego oka, żeby to dostrzec. Uwagi Krzysztofa Czarneckiego na temat IX tomu Studiów Zamkowych dotykają szeregu istotnych, ale także bolesnych zagadnień. Ukazuje się bardzo wiele publikacji, z których znaczna część nie spełnia podstawowych wymogów przyzwoitości edytorskiej. Idzie mi tutaj o kwestie formalne, techniczne, ale ważne także dla prezentowanych treści. Upraszczając, nawet dobry towar w marnym opakowaniu traci wiele – jeśli nie wszystko – na wartości.
Żyjemy w czasach internetu, sztucznej inteligencji, pędu do „nowoczesności” bez granic. Można użyć porównania do czasów Oświecenia, gdy wierzono w nieograniczoną moc rozumu ludzkiego. Dzisiaj dość silna jest wiara w technikę bez limitów, a wiara ta – na nieszczęście – zdaniem wielu zwalnia nas od samodzielnego myślenia. Dość poczytać dowolne strony portali internetowych by stwierdzić, że panuje tam chaos merytoryczny, ale niestety towarzyszy mu zalew podstawowych błędów ortograficznych, stylistycznych, logicznych i jakie tam jeszcze istnieją.
Dla ludzi mało rozgarniętych, których niestety jest coraz więcej, dla których jedynym intelektualnym zajęciem jest „klikanie”, problem wydaje się nieistotny, wręcz go nie dostrzegają. Gorzej, gdy chaos i bylejakość wkrada się do przestrzeni, w której powinny panować surowe zasady, czyli do nauki. Jakość wielu publikacji pozostawia wiele do życzenia, ale z takimi kłopotami – może w nieco mniejszej skali – borykaliśmy się zawsze, gorzej, że pojawia się coraz więcej zwyczajnego niechlujstwa. Zastanawiamy się często, czy wiele internetowych tekstów oglądał ktoś przed publikacją, coraz większą aktualność zyskuje klasyczne stwierdzenie Stanisława Lema: „Kiedy nie istniał internet to nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów”. Starsi badacze, ludzie pióra z rozrzewnieniem wspominają redaktorów starej daty, którzy „wyciskali z autora wszystkie soki”, żeby wyeliminować błędy. Z własnego podwórka mogę wspomnieć nie tak odległe czasy, gdy do wydania mojej książki w renomowanym wydawnictwie zatrudnionych było trzech ( ! ) redaktorów.
Oczywiście nie można popadać w przesadę i żądać niemożliwego. Można jednak żywić obawy, że tendencja odgórna by naukowe publikacje w coraz większym stopniu przenosić „do sieci” i rezygnować z druku na papierze nie wróży dobrze. Zerwanie z pewnymi tradycjami zazwyczaj się źle kończyło.
Co można zrobić, żeby w publikacjach naukowych czy bardziej popularnych nie mylono imion, ograniczono błędy takie jak wymienia Krzysztof Czarnecki, redagowano teksty fachowo, ale i inteligentnie ? Dyskusję o jakości publikowanych utworów trzeba prowadzić równolegle i z równą energią – to osobna kwestia.
Co zatem można zrobić ? Piętnować mocnym głosem niechlujstwo, niesolidność, bylejakość, jeśli tych głosów pojedynczych będzie sporo to może utworzą porządny chór, który będzie osłaniał zagrożone podstawy naszej cywilizacji, wręcz zdrowego rozsądku. Ziarnko do ziarnka…
Prof. zw. dr hab. Wojciech Iwańczak
Wiceprezes Towarzystwa Naukowego Warszawskiego
Członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności
232 Total Views 1 Views Today