Zabawy dużych chłopców – dzisiaj
Refleksje po „Dwudziestych piątych Niemieckich i międzynarodowych Targach
(i wystawach) Cynowych Figurek”, które odbyły się w dniach od 7 do 9 sierpnia 2015 roku w Kulmbach w Bawarii. Można przyjąć ,że moje podstawowe spostrzeżenia na temat zbieraczy, specjalnie się nie zmieniły.
Przypominając w skrócie: podstawowym kryterium dla zainteresowanych pozostał rodzaj figurek: płaskie lub pełno kształtne. Figurki płaskie w głównej, podstawowej masie, o wielkości 30 mm wykonywane ze stopów cyny i ołowiu. Figurki pełno kształtne i ich wariacje, prezentują więcej możliwości, mogą być wykonane ze stopów cyny i ołowiu, lub ich zamienników, i te figurki przeważają lub z żywic z różnego rodzaju wypełniaczami, w ostateczności z mas plastycznych. Wielkości także są zróżnicowane, choć najwięcej oscyluje wokół skali 1: 32 (54 mm). Nie zmieniły się także tematy – od starożytności do początku XX wieku. Rzadko można spotkać figurki dotyczące okresu I wojny światowej, jeszcze rzadziej II wojny światowej. W praktyce zainteresowania są jeszcze węższe: od średniowiecza do końca XIX wieku. Nowe figurki plastyczne różnej wielkości, pojedyncze, lub w niewielkich grupach tematycznych, wytwarzają głównie niewielkie firmy z całej Europy. Większość wytwórców rezygnuje z dokładności i prawdy historycznej, na rzecz komercyjnej efektowności i pewnej „poprawności” obyczajowej.
Wobec tego, jak wyglądała impreza. To ogromne targi, głównie figurek, ale także książek i wszelkiego rodzaju materiałów pomocniczych, potrzebnych w tej działalności, połączone z wystawami, konkursami malowanych figurek, dioram itp. i oczywiście spotkaniami towarzyskimi. Zacznijmy od publiczności: mimo upału dochodzącego w słońcu do 39 stopni, zwłaszcza w pierwszym dniu, pojawiły się tłumy. Świadczyło to o dużym i niesłabnącym zainteresowaniu. Nawet weterani, seniorzy, w poważnym wieku, niektórzy w dramatycznie złym stanie zdrowia pojawili się „w komplecie”. Główną, liczebnie „silną grupę” stanowili zbieracze od trzydziestki do pięćdziesiątki, młodych ludzi było stosunkowo niewielu. Zbieracze, w większości, szukali określonych figurek, i do nich się ograniczali, a w swoich preferencjach zakupowych mniej więcej tyle samo uwagi poświęcali figurkom malowanym, co niemalowanym. Nie było żadnego wiodącego tematu, nie cieszyły się powodzeniem nowe pomysły: figurki heroiczne, fantastyczne – w tym wykonane w technikach 3 D, o różnej wielkości, popiersia itp.
Jeśli chodzi o wystawców, to oprócz weteranów, co dotyczyło głównie wystawców figurek płaskich, w dziedzinie figurek pełno kształtnych pojawiły się firmy z całego świata a także nowi wystawcy z Litwy, Ukrainy, Rosji, Grecji, Japonii. Widać było w zróżnicowaniu wyrobów, dość gorączkowe poszukiwanie sukcesów finansowych. Młodzi ludzie, nowe firmy, nastawione były wyraźnie na zysk. Z jednej strony to oczywiście nic złego, ale miało się wrażenie, braku ideowego zaangażowania, zainteresowania otoczeniem, osiągnięciami innych,…wyglądało, że nie chcą się niczego dowiedzieć czy nauczyć – być może to byli tylko sprzedawcy!. O przedstawicielach sklepów, jako swoistej grupie, nie piszę, choć byli tym razem bardziej aktywni, bardziej widoczni i ekspansywni, zwłaszcza Włosi.
Dla mnie wielkimi przegranymi, już kolejny raz zresztą, były znane, silne firmy hiszpańskie, które przedstawiły, w sporej ilości figurki i popiersia głównie pojedynczych stworów, wojowników (?) z szeroko pojętej fantastyki, w różnych skalach. Być może ten typ wyrobów w sprzedaży internetowej ma młodą, nową, liczną klientelę(?). Tutaj jednak w zetknięciu z klasycznymi kolekcjonerami, te tematy, mimo imponującego czasem wykonania
i malowania wyraźnie się to nie sprawdzały. Zbieracze tego nie akceptowali !
Prywatnie myślę, że rośnie także inna bariera: prezentowane figurki, są tak perfekcyjnie „dopieszczone” technicznie i pomalowane, że mało kto ze zbieraczy jest zdolny osiągnąć porównywalny poziom a pomalowane figurki są wręcz niebotycznie drogie (o ile można je kupić). Chciałbym parę słów napisać także o popiersiach. To stosunkowo nowa i jak dotąd niezbyt popularna dziedzina. Gotowe popiersia, sklejone i pomalowane są ogromnie efektowne, ale w stanie „surowym” wyglądają dość kiepsko, są trudne do dobrego pomalowania, co więcej nie inspirują do jakichkolwiek studiów historycznych, mundurowych, pojawiły się w różnych wielkościach, zwykle wykonane z żywic (nie mającego szlachetności materiału).Wydaje się, jednak, że jest to ślepa uliczka, bez większej przyszłości, namiastka wojska, nie bardzo pamiątka- popiersie w sensie popularnych kiedyś biustów wielkich ludzi z marmuru czy brązu. No cóż zobaczymy jak to będzie wyglądało w przyszłości !
Pewne zdziwienie i zaskoczenie budził fakt, że w żaden sposób nie wykorzystano równych rocznic bitew pod Azincourt, czy pod Waterloo! O dziwo przeszły bez echa!
Polskich tematów, praktycznie nie było wcale, muszę więc powtórzyć: oddziaływanie naszego kraju w dziedzinie kultury i związków historycznych z innymi krajami jest znikome Brak szerokiego programu uczenia i zaznajamiania, tak naszych obywateli, jak i sąsiadów z historią i naszymi osiągnięciami.
Z moich prywatnych (praktycznych) obserwacji największym zainteresowaniem cieszyli się Zulusi, wszystko co było związane z kolonialną Afryką i Indianie z obu Ameryk, z różnych okresów historycznych, ale głównie z Dzikiego Zachodu.
Zdarzały się rzeczy dziwne i zastanawiające np. zbieracz poszukujący figurki psa z mało znanej rasy w skali 1:32. Na jednym ze stoisk prezentowano dwa albumy z planowanej serii pięciu książek przedstawiających sztandary wszystkich armii walczących w wojnie trzydziestoletniej, okresie o bardzo widowiskowych strojach i zbrojach, wojnie, która głównie toczyła się na ziemiach niemieckich, z udziałem większości państw i państewek niemieckich. Albumy ładne, ciekawe, a zainteresowanie było zerowe!
Obecnie po sprowadzeniu tych dwóch tomów do Krakowa, i dokładnym ich oglądnięciu moja opinia nieco się zmieniła, gdyż co prawda zebrano w tych tomach sporo materiału, ale podano go po amatorsku – bezkrytycznie, bez odpowiednich naukowych przypisów i systematyki. Rozmawiałem z autorem i wydawał mi się bardziej fachowy. Może w następnych tomach będzie lepiej !
Podsumowując. To prawda, że zbieracze się starzeją i jest to dalej środowisko konserwatywne, które woli wielokrotnie opracowywane tematy, niechętnie, wolno przyjmując nowe idee. Można się także obawiać o ciągłość tego typu zainteresowań i kolekcjonerstwa , widząc głównie ludzi w starszym, co najwyżej w średnim wieku.
Jest to jednak środowisko duże i stosunkowo silne, łączące umiejętnie kolekcjonerstwo z innymi formami życia towarzyskiego i rodzinnego.
Trawestując znane powiedzenie :„ Zbieracze figurek trzymają się mocno” …
Tomasz Kusion
Kraków, 16.10.2015