Warning: Undefined array key "HTTP_REFERER" in /httpdocs/wp-content/plugins/kento-post-view-counter/index.php on line 620

 

Krzysztof Czarnecki

OFICYNA CYNOWA „PZ”

 

 

 

 

Ponad cztery lata czekało na mnie zadanie, które miałem zrealizować we własnych planach w sposób niezwłoczny. To, mimo żem amator, ogromny powód do wstydu. Nie jest to bynajmniej usprawiedliwienie, ale wedle kilku obietnic złożonych przez moich kolegów ze Stowarzyszenia, na realizację czeka sporo tematów na Stronę Stowarzyszenia, w tym pilnych ze względu na umierającą pamięć o Tych co odeszli i nie mogą już sami przedstawić własnych dokonań w materii broni i barwy.

OFICYNA CYNOWA „PZ”

„Oficyna Cynowa „PZ” została założona o ile dobrze pamiętam w 1977 lub w 1978 roku przez Zygmunta Knosałę i przeze mnie.” (tj. Piotra Górkiewicza) To zdanie przesądziło o konieczności nadrobienia zaległości w dziedzinie zapisywania pamięci o koryfeuszach polskiej figury historycznej.

Oficyna Cynowa „PZ” funkcjonowała do 1998 roku. Powodem zakończenia jej działalności były problemy zdrowotne pana Zygmunta Knosały jednego z założycieli i pracowników – wytwórców.

Przedmiotową Oficynę stworzyli panowie: Piotr Górkiewicz i Zygmunt Knosała. Wedle mojej wiedzy projektowaniem figur historycznych i wykonywaniem tzw. figur matek zajmował się Piotr Górkiewicz. Sprawy odlewu i logistyki spoczywały w dużej części w rękach Zygmunta Knosały. Od pierwszych liter imion założycieli wywodzi się nazwa oficyny „PZ”.

WTRĘT 1

Czarnobyl 26 kwietnia 1986 roku przyczynił się pośrednio do mojego pierwszego kontaktu z wyrobami firmy „PZ” tj. Oficyny Cynowej „PZ”. 30 kwietnia 1986 roku późnym popołudniem, już po zamknięciu sklepów szedłem z nowym zapasem płynu Lugola. Informacje jakie płynęły kanałami nieoficjalnymi, rzec można podskórnymi, wytworzonymi przez społeczeństwo świadomie (mechanizmy władzy pozostają niezmienne od czasów jaskiniowych, kto szybciej posiadł wiedzę, ten był przynajmniej o dwa kroki przed: nazwijmy to konkurentem) niedoinformowane przez czynniki oficjalne, podsuwały rozmaite formy obrony przed skutkami niewidzialnego promieniowania. Chodziło przede wszystkim o dzieci. Płyn Lugola

P.G. – Pegaso – 1 (figura ze zbiorów autora)

miał być antidotum na osadzanie się w organizmie radioaktywnego izotopu jodu, jednym z najskuteczniejszych. Przy ulicy Rynkowej w Poznaniu zatrzymałem się przed oknem wystawowym salonu sztuki należącym bodaj do przedsiębiorstwa „Sztuka Polska”. Wtedy ujrzałem po raz pierwszy kilka figurek „cynowych” w skali 54 mm, będących wytworem oficyny o której dowiedziałem się więcej znacznie później. Przedstawiały one pieszych zbrojnych, spośród których najbardziej utkwiły mi w pamięci przedstawienia: kusznika, pikiniera i muszkietera.Ich jakość była powalająca. Pamiętam, że i ich cena mogła doprowadzić portfel do niekontrolowanego skurczu, nawet portfel należący do kogoś zasobniejszego, a co dopiero młodego człowieka na dorobku. Następny był czwartek 1 Maja roku pamiętnego 1986. W piątek pojawiłem się pod drzwiami salonu grubo przed czasem otwarcia. Trochę mnie zaniepokoiło, że figurek już nie było na widoku. Uprzejme panie usiłowały przekonać mnie, że nieprawdą jest jakoby przedmiotowe figurki stały na ekspozycji we wskazanym miejscu i czasie. Nie dając wiary tym zapewnieniom, rozpocząłem działania, które wówczas nazywały się „załatwieniem”. Mało kto używał wówczas terminu „kupno” Kupowało się bułki i inne elementarnie podstawowe produkty. Mięso znajdowało się już na wyższej elitarnie półce i było, a jakże również w obszernej tematycznie sferze załatwiania, cokolwiek to teraz znaczy. W wyniku intensywnego dochodzenia do prawdy, w którym bardzo pomógł mi nieodżałowany  przyjaciel Kazimierz Sławiński (patrz: https://bronibarwa.org.pl/artykul-krzysztof-czarnecki-kazimierz-slawinski-mistrz-1928-2016/)uzyskałem cenne informacje. Dowiedziałem się mianowicie, że figury te wprowadził do sprzedaży Andrzej Jeziorkowski. Uczynił to na prośbę Piotra Górkiewicza autora ich rzeźb matek. Za sprawą Kazimierza poznałem bliżej mojego późniejszego przyjaciela w broni i barwie, a także niezwykłego malarza, grafika i swoistego filozofa sztuki Andrzeja Jeziorkowskiego, a przy tym znakomitego twórcę figury historycznej. W ten sposób poznałem również twórcę cudeniek sztuki figurkarskiej Piotra Górkiewicza i niepostrzeżenie wszedłem w fascynujący krąg polskiej figury historycznej, którego ówczesna magiczna siła oddziaływania ma dla mnie nadal swoją moc. Piszę o tym ze szczegółami zachowanymi w zakamarkach pamięci, nie dlatego by epatować siedzącą w niej wiedzą, ale po to by ocalić ten fenomen od zapomnienia. Przynajmniej w części. Czynię to również z innego powodu. Z wielu stron jak szalone z pragnienia krwi komarzyce opadają mnie świadectwa niewiedzy, niekompetencji i cienkiej intelektualnie autokreacji. Jedną z przyczyn owego stanu jest brak wiedzy o nas samych, wynikający z niedostatku kultury poszanowania dla dokumentowania dokonań innych. Pamięć bywa zawodna i gorzej, jej okruchy ulegają konfabulacji wypaczającej istotę rzeczy w każdej materii. Chcę więc zachować jako przyczynek posiadane przeze mnie informacje o fenomenie polskiej figury historycznej. Zacznę więc od Piotra Górkiewicza i „PZ”.

 OFICYNA CYNOWA „PZ”

W tym miejscu pozwalam sobie na kolejną dygresję uzasadniającą sens pisania o historii i dorobku twórców figury historycznej w Polsce. Jak widać, wystarczy 40 lat, żeby pamięć zacierała się co do szczegółów. Już nie ma pewności co do roku powstania przedsięwzięcia. Czas więc nagli.

Oficyna Cynowa „PZ” legitymowała się bardzo bogatą ofertą figurkową. W tym znaczną jej część stanowiły figury konne to jest komplety składające się z jeźdźca i konia. Konny jest zawsze niezaprzeczalną atrakcją dla kolekcjonerów i znawców figury historycznej. Pamiętam też scenę rodzajową z karczmy, gdzie bodaj jacyś napoleońscy żołnierze wdają się w pojedynek, który ma miejsce w jakiejś przypadkowej gospodzie. Nie wiem dlaczego ta scena przywodzi mi film Ridley’a Scott’a „Pojedynek” z 1977 roku. Wiem,że otoczenie, główni adwersarze – wszystko to czyni klimat, buduje atmosferę. Scenka była przedstawiona w ujęciu dynamicznym i układała się w swoistą dioramę. Dioramy stawały się wówczas modne. Oficyna Cynowa „PZ” była w tej dziedzinie jedną z pierwszych. Ofertę otwierały wyobrażenia figur zbrojnych z X wieku, a zamykały ją przedstawienia z początku XX stulecia. Mnie szczególnie obchodziła wcale bogata kolekcja rycerstwa i zbrojnych z czasu  Grunwaldu. Byli też rycerze zakonni. Miłośnicy XVII wiecznej  wojskowości mogli delektować się pancernymi, husarią i tureckimi przeciwnikami. Piotr Górkiewicz wykonał tym samym tytaniczną pracę i to nie tylko w materii tworzenia samej rzeźby. Ona była namacalnym finałem – bo figurą – procesu przygotowawczego prowadzącego do poznania realiów czasu przedstawienia kreacji figury historycznej jej kształtu i formy z zachowaniem detali właściwych danej epoce. Wszystko co zostało stworzone w Oficynie ujmowano w katalogach. W tekście i galerii przedstawiono okładki i detale z katalogów tematycznych jakie przygotowano dla odbiorców. Twórcą tych katalogów był mój przyjaciel Andrzej Klein. W tekście i galerii pomieszczono jego projekty w rozmaitych stadiach ich powstawania. To jest dokument nie do przecenienia. Niewielu jest gitarzystów wirtuozów, których można poznać po wysłuchaniu pierwszych dźwięków wydobytych z ich instrumentów. Tak się rzecz ma w przypadku Andrzeja Kleina. On nie mógłby rysować dla podziemnej prasy w okresie okupacji. Jego kreskę natychmiast byłby rozpoznał pierwszy konfident, nie wspominając o niemieckich analitykach i znawcach sztuki. Wiem, że się powtarzam, ale to naprawdę mowa o istotnych cechach składających się na niepowtarzalność Oficyny Cynowej „PZ”.

Katalogi wydrukował wedle informacji Piotra Górkiewicza nasz kolega Tadeusz Piotrowski ze Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy.

Wszystkie projekty figur historycznych były autorstwa Piotra Górkiewicza i oparto je o różne materiały źródłowe. Tak się ma relacja twórcy figur. Wystarczy prześledzić czas aktywności Oficyny Cynowej „PZ”, żeby zrozumieć, że jej oferta nie była kierowana na rynek wewnętrzny. Odbiorcami jej twórczości byli klienci z Niemiec, Austrii, a poprzez Kulmbach, ich wyroby rozchodziły się po całym świecie pasjonatów figury historycznej.

WTRĘT 2

W tym miejscu muszę pokusić się o kolejną własną dygresję. Nie pamiętam dobrze, kto mi dał adres pewnego Włocha, który był zainteresowany produktami „PZ – FIRMA” – tak ją nazywał. Jego interesowały wyłącznie produkty Oficyny Cynowej „PZ” z okresu około-napoleońskiego. Kontakty z rodowitym mieszkańcem Italii nadają się na osobną i wcale pokaźną opowieść. Nasze kontakty obfitowały bowiem w liczne zwroty i atrakcje wywołane nie tylko poprzez swoiste pojmowanie języka angielskiego, ale i zderzenie dwóch mentalności, które wzajemnie poznawaliśmy i przenikaliśmy nićmi porozumienia, zjednoczeni wspólną pasją- aczkolwiek nie wspólnym okresem zainteresowań. Nasz angielski, za jego sprawą był językiem niezwykłym, bowiem komunikacja odbywała się z użyciem angielskich słów i zwrotów, ale składnia była niebezpiecznie bliska łacińskiej. Po kilku latach docierania językowego rozumieliśmy się znakomicie, ba wyłapywaliśmy niuanse i zdobywaliśmy się na wymianę dowcipów, które o dziwo niejednokrotnie były jednoznacznie pojmowane. To był żywy pokaz dobrej woli z obu stron w celu znalezienia wspólnych kanałów komunikacji i porozumienia na poziomie wyższym i bardziej abstrakcyjnym. Sergio ni w ząb nie rozumiał realiów życia w latach osiemdziesiątych nad Wartą i Wisłą. Nie pojmował, że zdobycie metalu do odlewania pożądanych przez niego figur nie jest czynnością prostą. Nie rozumiał, że Zygmunt Knosała stawiał warunki, które niejednokrotnie mogły zwalać przeciętnego śmiertelnika z nóg. W żywej pamięci ciążą mi kilogramy lasek odlewniczych i spawalniczych(w gospodarce planowej mocno reglamentowanych i tym samym niełatwych do uczciwego nabycia), które wysyłałem na Śląsk i które nigdy nie powróciły w formie figur historycznych mimo wieloletniej uczciwej co do wyznaczonych zasad formy rozliczeń. Słowo rozliczenia nie brzmi dzisiaj aktualnie wedle ówczesnych realiów życia i działalności. Żeby nie zanudzać tymi dywagacjami młodych czytelników, wystarczy napisać, że figury „PZ” były naprawdę drogie, bowiem ich cena była relatywnie zbliżona do tej, którą płacił zachodni klient. Wystarczy odrobina wyobraźni. Po trzydziestu latach i nastu latach w Unii Europejskiej nie doprowadziliśmy do zbliżonych relacji cenowych pomiędzy towarami powszechnego użytku, a co dopiero tymi, które zaspokajają zmysły kolekcjonerów figury historycznej. Nie jest to towar pierwszej potrzeby bytowej. Otóż nasza współpraca z Sergio opierała się na uczciwych przeliczeniach barterowych. Ja mu wysyłałem figury napoleońskie, a on mnie przysyłał książki. Dbaliśmy obaj o właściwy poziom barteru. Zdarzały się problemy, głównie wynikające z niesolidności … niestety naszej Poczty Polskiej. Do tej pory mi wstyd za korespondencję z Włochem w sprawie nie dostarczenia II tomu pewnej publikacji. Sergio napisał mi, że włoska poczta jest może i nie rychliwa, ale uczciwa. Ja wielki patriota grzecznie mu odpowiedziałem, że u nas też jest uczciwie. W kilka dni później odebrałem telefon-komórki być może gdzieś raczkowały, ale nie u nas – że na giełdzie modelarsko- książkowej w Domu Kolejarza w Poznaniu pojawił się II tom oczekiwanej przeze mnie książki. Kiedy dojechałem, było już po wszystkim. Klient spłoszony zainteresowaniem ową książką „dał nogę”. Jak wszedł w jej posiadanie, a mnie jej nigdy nie doręczono, pozostanie słodką tajemnicą naszej szacownej Poczty Polskiej.

Głównymi odbiorcami wyrobów Oficyny cynowej „PZ” byli jak już wspominałem, klienci z Niemiec, Austrii, Francji i całej reszty figurkowego świata. Będąc kilkakrotnie w Wiedniu natrafiłem na niewielki sklep, przypominający swym wyglądem prywaciarskie interesy w Polsce w czasach PRL. Czas  i w Wiedniu potrafił spowolnić swój bieg, o rzut beretem od katedry św. Szczepana. Godziny otwarcia owego przybytku właściwie nie obowiązywały. Był on otwarty, kiedy jego właściciel miał na to ochotę. W owej „dziupli z zawartością bogactwa figur historycznych” -tak mi się to wtedy wydawało- był raj dla każdego pasjonata figury historycznej. Z latami człowiek jednak podlega korozji entuzjazmu. Myślę, że teraz moje wrażenia byłyby inne, bardziej stonowane. Figury Oficyny PZ były jednak na tyle dobre, że eksponowano je w dobrych dla oka miejscach. Oficyna Cynowa PZ działała aktywnie również na rynku wystawienniczym. Jej dokonania prezentowano w Muzeum Archeologicznym w Warszawie- „szczególnie za życia śp. dyrektora Dąbrowskiego”(cytat autorstwa pana Piotra Górkiewicza), muzeach krakowskich, w Wielkopolskim Muzeum Wojskowym w Poznaniu (przed rokiem 1999, ponieważ o wystawie z 1999 roku będzie jeszcze pisanie), w Będzinie(Muzeum Zagłębia: wystawa: Jan III Sobieski pod Wiedniem)- to zapewne za sprawą nieodżałowanego Zbigniewa Fuińskiego , Białymstoku oraz w Wiedniu z okazji 300 lecia Odsieczy Wiedeńskiej w 1983 roku. Wystawa w zakresie figury historycznej odbyła się z inicjatywy śp. prof. Zdzisława Żygulskiego jun. Teraz posłużę się cytatem z tekstu mojego wspaniałego kolegi i znakomitego w swojej oryginalności twórcy figury historycznej Tomasza Kusiona, który został zawarty w Księdze Jubileuszowej Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy wydanej w ramach Studiów do dziejów dawnego uzbrojenia i ubioru wojskowego -część XI Kraków 1997: „Stan wojenny przerwał działalność Sekcji, jakkolwiek już w r. 1981 jej przedstawiciele porozumieli się z drem(pisownia oryginalna) Rudolfem Waisenbergerem dyrektorem Historycznego Muzeum m. Wiednia co do udziału w wystawach organizowanych w 300-lecie Odsieczy Wiedeńskiej. Ustalono wykonanie 6 dużych dioram przez następujących wykonawców: A.Kleina, S.Wysockiego, A.Jeziorkowskiego, T.Kusiona i zespołu P.Górkiewicz i Z.Knosała oraz przestawienie pojedyńczych figurek, także J.Jeleńskiego. Ostatecznie pokazano część dioram i pojedyncze figurki na otwartej w maju r. 1983 wystawie muzealnej pt. „Türken von Wien” w „Kunstlerhaus” na placu Karola w Wiedniu. W dniach 12-15 maja r.1983 członkowie Sekcji (dla wyjaśnienia: chodzi o Sekcję zbieraczy figurek historycznych utworzoną przy Stowarzyszeniu Miłośników Dawnej Broni i Barwy) wzięli udział w Międzynarodowym Kongresie Zbieraczy Figurek w Wiedniu w Hotelu „Hilton”. Oprócz tego indywidualnie J. Jeleński wystawiał swoje figurki na wystawach w Muzeum Dobling, w Instytucie Polskim i Credit Anstalt W Wiedniu, P. Górkiewicz i Z. Knosała na wystawie w Tulm”. (Tomasz Kusion, str. 226, Księga Jubileuszowa Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy – Studia do dziejów dawnego uzbrojenia i ubioru wojskowego część XI- Kraków 1997). Oficyna Cynowa PZ opierała się o projekty autorstwa Piotra Górkiewicza i działała „gdzieś do roku 1998 i zakończyła swoją działalność gdyż Zygmunt Knosała ze względów zdrowotnych zrezygnował.”(słowa Piotra Górkiewicza). Po zakończeniu działalności Oficyny jej archiwum, w tym formy uległy rozproszeniu. Piotr Górkiewicz próbował jeszcze znaleźć współpracowników w kraju. Wobec fiaska poszukiwań, jako znany w Europie twórca figury historycznej podjął współpracę z firmą PEGASO MODELS. Wedle Jego własnych słów: „zmienił styl i sposób wykonywania modeli”. Powodem tego była metoda odlewów odśrodkowych. Dla Pegaso, Piotr Górkiewicz wykonał, jak sam mówi: „25 – 30” modeli. Na tym współpraca tego wybitnego figurkarza z zachodnimi firmami się nie zakończyła. Wykonał bowiem dla włoskich firm: AITNA MODEL i ELISENA po 5 modeli dla każdej z nich. Stworzył również modele dla Herberta Wildner’a (ca 15  figur) i Richarda Böhm’a (nie jestem pewien pisowni tego nazwiska) z Wiednia (ok. 20 modeli).

Epizod z M-Model

„Potem próbowałem nawiązać współpracę z firmą M-Model gdzie produkowaliśmy figurki z żywicy i gdzie wykonałem ok. 50 – 60 modeli”. Niestety współdziałanie Piotra Górkiewicza z przedmiotową firmą nie nabrało cech, które mogły rokować na dalszą owocną współpracę. W efekcie czego zaistniały okoliczności, które ją definitywnie przekreśliły i jeden z najwybitniejszych twórców figury historycznej: „przestał się zajmować figurkami”.

Ten tekst powstał kilka lat temu. Leżał sobie bezgłośnie wśród innych niedokończonych pisań. Uznałem więc, może zbyt pochopnie, że tą częścią większej całości (w planach był ciąg dalszy) warto jednak podzielić się z czytelnikami, ze względu na materiał źródłowy tyczący jednej z najoryginalniejszych oficyn cynowych w Polsce.

Krzysztof Czarnecki

Oddział Poznański

Stowarzyszenia Miłośników

Dawnej Broni i Barwy

Poznań, lipiec 2023 r.

 

GALERIA

255 Total Views 1 Views Today
Partnerzy

karta_logo_MNK_B

mwp

muzuem_lodz

wmwpozn

MuzeumWroclaw

logo Muz. Lub.-1

silkfencing