Bellerive – sur – Allier 2018
Niedawno pojawił się trzeci tom z cyklu: Rycerz na wojnie, w podróży i na kwaterze autorstwa profesora dr. hab. Jana Szymczaka noszący tytuł: „Rycerz i jego konie” Bellerive-sur-Allier 2018r. . Książka w warstwie treściowej poprzedzona wykazem skrótów składa się ze Wstępu i podzielona jest na rozdziały:
1.Uzda z kiełznem i pasy rzędu końskiego
2.Rycerz w siodle i strzemionach
oraz spis treści wraz z tytułem serii i tytułem przedmiotowego tomu w językach: angielskim, niemieckim, francuskim i rosyjskim. Dla przykładu w języku angielskim książka zatytułowana jest: „Knight And His Horse„. (!).
Ten tom również czyta się z przyjemnością. Widać w nim liczne ślady naukowych zainteresowań Autora obejmujących swym zakresem między innymi ceny uzbrojenia, oporządzenia jeździeckiego, koszty wyżywienia koni- w tym ich jadłospis, a także leczenia tych zwierząt. Dzięki skrupulatności Jana Szymczaka i jego obyciu naukowym z końską materią, odbiorca, szczególnie ten początkujący, będzie miał dobrą sposobność zapoznania się z bogatą terminologią dotyczącą tego niezwykłego zwierzęcia. Przy okazji pozna bogactwo naszego języka i terminologii, które poszły w zapomnienie i wypadły tym samym z codziennego obiegu słowa mówionego i pisanego. Dla przykładu maści koni: gorczyczaste, dropiate, zsiwapleśniawe, słoczowate czy też wilczate. Ważnym jest także danie świadectwa stosunku ówczesnych ludzi do koni. Na szczególne uznanie zasługuje widoczne wyraźnie w treści opracowania rozumienie wagi i znaczenia logistyki w wojennym rzemiośle. Mój przyjaciel Andrzej Klein – znakomity znawca broni i barwy (dla zaciekawionych tym wybitnym Człowiekiem, odsyłam do wielu odniesień co do Jego osoby i dorobku znajdujących się w tekstach na naszej Stronie, a dla jeszcze bardziej dociekliwych czytelników: kieruję do dorobku wydawniczego z udziałem Andrzeja Kleina) rozumiał doskonale znaczenie „zaplecza” każdej wyprawy. Do dziś mam w świeżej pamięci ożywione dyskusje jakie prowadziliśmy na temat tego czego nie zapisano pod wpływem euforii zwycięstwa oręża i geniuszu dowódców kierujących znakomicie wyszkolonymi „kombatantami”. Nie wspomniano o ogromie całej prozy egzystencji wojska na poziomie – ujmę to eufemistycznie, gruntowym, – przed i po zwycięskiej bitwie. Termin: aprowizacja w opracowaniach jest passe w kontekście wartkości zapisu wzniosłych i dynamicznych szczegółów orężnej victorii, czy też wspaniałej przegranej- bo i z wielbicielami klęsk do rozpamiętywania, w wcale znacznej liczbie, wbrew pozorom logiki, mamy do czynienia. To jest syndrom rozpamiętywania i rozdrapywania ran. Nie jestem „psychologiem” by nazywać po imieniu owe stany emocjonalne. Jan Szymczak w trzytomowym póki co cyklu, zdaje się w pełni rozumieć ten mało widowiskowy, ale jednocześnie fundamentalnie ważny aspekt egzystencji każdej siły zbrojnej, bez względu na to w jakim czasie przyszło jej działać. Nie jest to cecha powszednia. Za to Autorowi należą się słowa uznania..
Co można wyczytać z bibliografii
Każdy z nas nosi w sobie pierwiastek próżności i wynikającej zeń dumy. Ja też będąc w tym stanie wypinam pierś ze względu na przynależność do jednej z elit naszego narodu. Bez fałszywej skromności legitymuję się faktem przeczytania w ciągu roku, więcej niż jednej książki. To daje mi niezaprzeczalne prawo do rozważań na temat bibliografii jako składowej książek o ambicjach naukowych. Żeby nie uciec w dalekie rejony dywagacji, za bibliografię uważam to co znajduje się zazwyczaj na dalekich rubieżach książki i składa się, jeśli dobrze pamiętam ze spisu źródeł, książek, innych form pisanych ręcznie, bądź drukowanych, mniej lub bardziej zwartych, to jest artykułów, periodyków powiązanych ze sobą tematem pracy, osobą autora tekstu podstawowego i rdzennej bibliografii. Bibliografia może mieć różne nazwy, co bynajmniej nie zmienia jej istoty. „Wykaz prac przywołanych w adnotacjach marginesowych, ekskursach i opisach ilustracji” autorstwa Krzysztofa Kwiatkowskiego w jego dziele: „Wojska Zakonu Niemieckiego w Prusach 1230 – 1525” Toruń 2016 (?) pomieszcza się na ponad 50 stronach pokaźnego formatu. Nigdy nie byłem w tym mocny, ale w tym przypadku mam do czynienia z formatem nietypowym, bowiem tylko nieco mniejszym od A-4. Tak imponująca bibliografia rodzi refleksję nad własną mizerią intelektualną oraz nieuctwem. Ile bowiem czasu należałoby poświęcić na „czytanie- studiowanie” ze zrozumieniem, taksatywnie wymienionych prac, przy założeniu, że nie czyni się tego zawodowo i nie ma innego życia poza książkami. Wiem, jestem idealistą. Bibliografia „Rycerza i jego koni” to ponad trzydzieści stron. Format nieco mniejszy, bo zbliżony do A-5, ale i czcionka też stosownie bardziej mikra. Żeby nie zanudzać czytelnika, odniosę się do owej bibliografii na swój sposób. Zacznę i skończę – od i – na tym co mnie uderzyło do tego stopnia, że przykuło moją uwagę. Od początku. Równym stępem przeczytałem treść książki i to – jeszcze raz powtórzę – z dużym zainteresowaniem, miejscami z przyjemnością jaka towarzyszyła mi przy lekturze słowa pisanego przez Andrzeja Nadolskiego. To zgoła niecodzienne i szkoda iż tak mało. W przypadku bibliografii, najpierw pocwałowałem żwawo po jej wykazie – mając z tyłu głowy wstęp Autora i we wstępie książkę Jean’a Flori. Szybko jednak przeszedłem w tryb ruchu inochodnika. Czegoś mi po raz kolejny brakowało, boć to już trzecia książka cyklu: Rycerz na wojnie, w podróży i na kwaterze. Od początku pojawienia się tego bardzo dobrego opracowania, sprawnego intelektualnie i bogatego snopa przekazywanych myśli oraz wiedzy, kierowanej przez Autora do ciekawego poznania spektrum odbiorców, jestem jego admiratorem. Atutem książek Jana Szymczaka jest to, że mogą je czytać z równym zainteresowaniem i uznaniem znawcy przedmiotu, pasjonaci i wreszcie przypadkowi czytelnicy, których niecnie wybrałem do tej próby. Coś mi jednak ciągle nie dawało spokoju. Nie były to:
Die Kunst Der Fuge
Czego więc nie ma w imponującej wielkością bibliografii do „Rycerza i jego koni”. Brak ów wystąpił już w poprzednich tomach wieloksięgu Jana Szymczaka. W bibliografiach nie ma kilku książek sprzed ponad pół wieku, które wyszły spod pióra Ewart’a Oakeshott’a. Są to:
i nieco późniejsza z tego swoistego pięcioksięgu:
Wszystkie powyższe prace, ilustracjami własnoręcznymi opatrzył sam autor. Ewart Oakeshott nie jest znany wśród mediewistów -i nie tylko – z tego jakże bezpretensjonalnego i inspirującego cyklu książeczek, ale z tego, że będąc „tylko i aż” historykiem amatorem, stworzył system klasyfikowania mieczy średniowiecznych, taką typologię, która modyfikowana z czasem przez innych znawców przedmiotu, nadal żyje w języku nauki. Tytułem więc drobnego uzupełnienia podaję kolejne książki tego badacza, przy okazji współzałożyciela Arms and Armour Society, z którymi warto się choćby zapoznać:
Oczywiście nie jest to wyczerpujący katalog pozycji bibliograficznych Ewart’a Oakeshott’a, które powinny moim zdaniem pojawić się w wykazie prac z dziedziny literatury fachowej pomieszczonym w tomach cyklu: Rycerz na wojnie, w podróży i na kwaterze. Może ich lektura stanie się zaczynem dla twórcy niezwykle interesującego projektu kwartetu tematycznego, do powiększenia go do rozmiaru kwintetu rycerskiego.
Krzysztof Czarnecki
Oddział Poznański Stowarzyszenia
Miłośników Dawnej Broni i Barwy
Poznań, lipiec 2019
GALERIA