Z krypty bibliotecznej – Krzysztof Czarnecki: INWENTARZ KOLEKCJI THEODORA JOSEPHA BLELLA zaczynem do refleksji nie tylko bronioznawczych
Opublikowano4 kwietnia 2022
Krzysztof Czarnecki
INWENTARZ KOLEKCJI THEODORA JOSEPHA BLELLA
zaczynem do refleksji nie tylko bronioznawczych
Wzorem najokazalszym budowli zamkowej średniowiecznej, łączącej w sobie siłę utworu północnego z wdziękiem marzycielskim południa, jest zamek zakonu niemieckiego na pół mnichów na pół rycerzy w Marienburgu. Owo piękne zdanie zaczerpnąłem ze Sztuki Wieków Średnich pióra Antona Springera, dziewiętnastowiecznego historyka sztuki będącej częścią (Tom II) Powszechnej Ilustrowanej Historyi Sztuki wydanej w Warszawie w 1903 roku. Tak sobie pomyślałem, że w murach zamkowych winno się gromadzić w sposób świadomy, odrębny zbiór książek poświęconych fenomenowi Malborka w szerokim spektrum. Miejsca na pewno starczy.
Muzeum Zamkowe w Malborku pozostaje jednym z aktywniejszych ośrodków muzealnych w materii wydawniczej, która jest pokłosiem działalności muzealniczej i naukowej pracującego tamże zespołu fachowców. „Sapientia Aedificavit Sibi Domum – Mądrość zbudowała sobie dom… Państwo krzyżackie w Prusach” , tom I Malbork 2019 otwiera tryptyk – nazwę go malborskim – w którym ZAMKOWI przypisana została niepoślednia rola do odegrania. Genius Loci. Dlaczego o tym napomykam? Ukształtowana obecnie Architektura Wydawnictwa wyznacza nowy kurs Muzeum Zamkowego w Malborku w dziedzinie edytorskiej. Malbork 2019 – to wydrukowany limes oddzielający poprzednie od bieżącego. Świadomie nie stosuję terminu: „stary – nowy”. STARY w naszym wysterylizowanym z refleksji ŚWIECIE ma bezpodstawnie negatywny wydźwięk. O czym piszę? SAPIENTIA wytycza nowy trend edytorski wydawnictw Muzeum Zamkowego w Malborku. Może z czasem wykształci się z niego, w pełni dojrzały styl wizualny publikacji przynależnych Malborkowi. Jak dojrzałość merytoryczna połączy się z rozpoznawalnością, powstanie marka.
W tej wyszukanej szacie edytorskiej utrzymany jest INWENTARZ KOLEKCJI THEODORA JOSEPHA BLELLA opracowanie krytyczne. Malbork 2021. Kiedy myślę INWENTARZ, wstydzę się przed samym sobą. W mojej krypcie bibliotecznej i w składzie muzycznym ciągle poszukuję książek, płyt, etc, o których wiem, że powinny stanowić elementy moich zbiorów. Opieram się na pamięci, ale to mimo wszystko jest nieco ulotne, w tym sensie, że nie ma tu i teraz, ale dopiero po jakimś czasie przypomina mi się gdzie dana rzecz spoczywa. Przez lata nie zbudowałem: – skrupulatnie: wpis po wpisie – inwentarza, który byłby mi pomocny na cito. Do działania w tym kierunku – choćby dokonania aktu założycielskiego w postaci oprawnego w skórę zeszytu – nie zmobilizowała mnie nawet lektura książki Szaleństwo katalogowania napisanej przez Umberto Eco. Póki co, skończyło się na inspiracji. Nie wyklucza to mnie oczywiście z prawa do wyrażania szacunku i podziwu dla skrupulatności innych. Inwentarz jawi się przecież świadectwem zbieractwa i koncepcji kolekcji ujawniającej preferencje jej twórcy. Blell’sche Waffensammlung im Hochschloss d. Marienburg jest rękopisem zawierającym pełny wykaz artefaktów wchodzących w skład prywatnego zbioru prawnika z Warmii, znajdujących się w murach zamku do roku 1945. Inwentarz był kontynuowany do 1944 roku. Kolekcja tworzyła zbiór przedmiotów o różnym przeznaczeniu. Z niego, 1310 obiektów stanowiły militaria zajmując niespełna 50% reprezentacji zbioru. Dynamiczne ruchy we wczesno powojennym muzealnictwie rzuciły Inwentarz do Wrocławia. Tam pozostawał on w licznym towarzystwie ukrytych przed światem zewnętrznym obiektów, pokrywając się szlachetną patyną kurzu. Spod kamienia zapomnienia wydobył go Antoni Romuald Chodyński ówczesny kustosz zbiorów militariów zamkowych w Malborku, a prywatnie członek Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy. Było to pod koniec ubiegłego stulecia. Po z górą dwóch kolejnych dekadach, Inwentarz Blella powrócił w 2019 roku do Malborka. Tym samym jego historia zatoczyła koło. Dobrze się stało, że po chwili zrozumiałej euforii u braci muzealnej wywołanej powrotem materialnego świadectwa istnienia kolekcji malborskiej, Blell nie spoczął na kolejnej półce z gryfem, patentem: – przez nikogo nie niepokojony niech spoczywa bezpiecznie i na wieki. Muzeum Zamkowe w Malborku w umiejętny sposób wykorzystało program Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego: Badanie polskich strat wojennych dla realizacji projektu: Straty wojenne w Malborku – opracowanie pozyskanego materiału.
W wytyczonych tematem ramach powstała publikacja poświęcona Inwentarzowi Blella. Impuls badawczy wykrystalizował zespół pracowników MZM, który opracował INWENTARZ dokonując jego transkrypcji, tłumaczenia na język polski i opatrzenia całości krytycznym komentarzem. Powstały w ten sposób INWENTARZ KOLEKCJI THEODORA JOSPEHA BLELLA Opracowanie krytyczne Malbork 2021 składa się z czterech części.
Część I – ESEJE
Janusz Trupinda – Słowo wstępne,
Daniel Gosk, Aleksander Masłowski – Inwentarz kolekcji Theodora Josepha Blella,
Bartłomiej Butryn – Nie tylko militaria. Zapomniana część kolekcji Theodora Josepha Blella,
· Nummerirtes Taxverzeichniß von der Blell’schen kulturhistorichen Sammlung.
Dla pasjonata broni i barwy Inwentarz Blella stanowi nie lada gratkę. Transkrypcja wraz z tłumaczeniem na język polski posłuży na pewno za cenny materiał do porównań terminologicznych oraz da podstawy do weryfikacji transkrypcji z rękopisem, który nie zawsze był wzorem kaligrafii. Moja Krypta biblioteczna nie nadąża z bieżącym, dogłębnie analitycznym czytaniem wszystkiego co mości się na jej gościnnych półkach. Stąd też zdarzają się powroty do nadczytanych i zaledwie przejrzanych książek. Tak też będzie i z tą pracą. Nie znaczy to wcale, że moje oczy tak pobieżnie przemknęły nad tą publikacją niczego w niej nie dostrzegając. Tym bardziej, że oczy uzbrojone w nowe okulary od Moscot’a wyłowiły osobę recenzenta. Jest nim dr hab. Grzegorz Żabiński, prof. Uniwersytetu Humanistyczno – Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie. Osobiście bardzo cenię jego wyważone i przemyślane opinie. W tym przypadku osoba recenzenta została celnie wytypowana. Grzegorz Żabiński zna doskonale realia malborskie. Był swego czasu opiekunem zbioru militariów zgromadzonych w Muzeum Zamkowym w Malborku. Jest wybitnym znawcą uzbrojenia i nieprzeciętnym badaczem oraz analitykiem. Wybór tego a nie innego recenzenta pokazuje wiele i często daje sygnet wartości recenzowanemu dziełu.
Żeby nie było tak bez zastrzeżeń i doskonale, to moje oczy wyłowiły pewną skazę w Części III – Ilustracje. „Kopiuj – wklej” jest niebezpiecznym narzędziem w niewprawnych bądź zmęczonych rękach – ułatwieniem w procesie korekt nad tekstem i układem publikacji. Potrafi pomóc, ale i zaszkodzić. Tak też się stało w procesie dopieszczania ostatecznego kształtu treści opracowania krytycznego Inwentarza. Na stronie 240 pod nr 6 znajduje się opis ilustracji wydrukowanej na stronie 241: Zbroja gotycka z saladą (nr 804) w dziale militariów – Zbiory Muzeum Wojska Polskiego. Prawidłowa relacja między opisem ze strony 240, powtórzonym do ilustracji nr 14 odnoszącym się do zbroi przebywającej w MWP, a zdjęciem prezentującym ową zbroję znajduje się na stronach 246 i 247. Błędny opis na stronie 240 mający mieć odniesienie do ilustracji nr 6, na której zobrazowano dwa miskowate hełmy (Schüsselhelm)° wkradł się chytrze i podstępnie, korzystając – jak już wspomniałem -ze swobody i łatwości dokonywania zmian przy pomocy narzędzi elektronicznych. Skucha, błąd, który czyha na nas wszędzie. Mnie przeoczenia też nie są obce i jest ich więcej niż bym sobie życzył. Tytułem dygresji. Zawsze przypomina mi się jedno z nich, które w mowie potocznej zawstydza, w słowie pisanym zaś staje się gafą. Zdarza mi się mówić bądź pisać zamiast: Dzień Rozesłania Apostołów – Dzień Rozesłania Aniołów. Mimo iż znam dokładnie przyczynę tego błędu i pamiętam o niej, odruchowo wpadam nadal w tę pułapkę, wywodzącą się korzeniami z wczesnego dzieciństwa. Otóż mój dziadek był przeze mnie zmuszany do powtarzania do znudzenia opowieści o bitwie pod Grunwaldem. Często używał zwrotu: Dzień Rozesłania Apostołów. Kiedy w pobliżu znajdowała się moja babcia, przekomarzała się mówiąc: a może Dzień Rozesłania Aniołów? I tak mi do tej pory zostało. Na usprawiedliwienie moich błędów stawia się moja pojedyńczość. Nie mam korektora, redaktora – piszę jak umiem i czuję w danej chwili. Robię to zazwyczaj w strumieniu świadomości. W przypadku wcale licznego zespołu pracującego nad Inwentarzem Blella nie tak prosto wyjaśnić niedoróbkę. Jak można dostrzec gołym okiem, to w finale tworzenia publikacji zabrakło „wszechwiedzącej mrówki”, która by wiersz po wierszu, akapit po akapicie, ilustrację po ilustracji z benedyktyńską cierpliwością poddała korekcie finalną zawartość dzieła przed oddaniem go do druku.
Inne obowiązki odwlekały moje pisanie o Inwentarzu. Czynnikiem sprawczym do pisania, stał się komunikat Muzeum Zamkowego w Malborku zatytułowany: Wydarzenia/Inwentarz Theodora Josepha Blella – nowa publikacja, który ukazał się kilka dni temu na Stronie Muzeum Zamkowego w Malborku. Całość zdobi zdjęcie dwóch egzemplarzy przedmiotowej książki. Książki niby takie same jak moja, ale uderzyło mnie w nich coś czego mój egzemplarz nie ma. Niby drobiazg, ale ważny użytkowo i estetycznie. Na malborskim zdjęciu spośród stron zamkniętych książek wystają śmiało materiałowe, wstążkowe zakładki w kolorze czerwonym. Mimo uspokajających zapewnień płynących od pracowników Muzeum, że to photoshop, (którego rolą jest upiększanie tego co jest nam dane widzieć) i że tak naprawdę to w rzeczywistości nie istnieją żadne czerwone zakładki – wcale nie czuję się komfortowo. Okładka opracowania pokryta jest materiałem w szarości o szlachetnym odcieniu, przywodzącym skojarzenie z odzieniem półbraci zakonnych. Tłoczone litery na okładce czytelne w kroju, połyskują metalicznie barwą srebra, czerwona kapitałka, dobry papier nadają wydawnictwu dodatkowej jakości współgrając z zawartością treści. Liczy się przecież meritum.
Publikacja Inwentarza Blella PIECZĘTUJE prawa Muzeum Zamkowego w Malborku do tego co ocalało z pogromów wojennych i powojennej fali przemian, a czego nie ma nadal w obecnym zbiorze militariów malborskich. Gdyby nie opisany przeze mnie błąd w podpisie i tym samym nieprawidłowe zgranie obiektu z podpisem, nie zwróciłbym zapewne szczególnej uwagi na treść podpisu odnoszącego się do przedmiotowej zbroi. Otóż kilka stron dalej już w prawidłowej konfiguracji między informacją o przedstawieniu wizualnym, a zdjęciem obiektu, przeczytałem jeszcze raz uważnie że: 1 pełna, kanelowana zbroja gotycka 1460-1480 -1 sztuka -nr 804 – sala 3 kolumnowa – zdobi nadal zbiory Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Zaprzyjaźnianie się pracowników muzeów z obiektami muzealnymi znajdującymi się pod dachami placówek muzealnych, w których są oni zatrudnieni, a pozyskanych inną drogą niż dary, zakupy(!) zawsze mnie zastanawia. Zjawisko jest bardziej powszechne niż mogłoby się wydawać. Dotyczy ono również jednej z jednostek muzealnych z Poznania. W murach Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych im. Stefana Czarnieckiego przemianowanej w 1967 roku na Wyższą Szkołę Wojsk Pancernych im. Stefana Czarnieckiego tworzono latami zbiory broni pancernej. Dzięki kierownictwu uczelni i grupie pasjonatów w mundurach i cywilu kolekcja stawała się poważna. Proces trwał mimo politycznych przemian, w wyniku których ostatecznie zamknięto w 1993 roku tę szacowną uczelnię wojskową. Zbiory znajdowały się pod opieką WP i nadal dynamicznie się wzbogacały. Nie doczekały się one jednak autonomii i na mocy kolejnych decyzji, przejęło je Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie łaskawie czyniąc z nich swój oddział. Dlaczego tak odbiegam od tematu. Tylko pozornie. Kiedyś rozmawiałem z jednym z pracowników MWP, który protekcjonalnie wspomniał o ICH kolekcji broni pancernej w Poznaniu. Był to wyraźny pokaz szybkiego i łatwego zaprzyjaźniania się z obiektami, które trafiły się temu muzeum jak nie przymierzając ślepej kurze ziarnko. Mądrość ludowa potrafi być lapidarna i celna. Prawo lewiatana działa. Korci mnie, żeby podzielić się jeszcze jedną refleksją. Inwentarz wraz opracowaniem krytycznym na pewno nie trafi pod strzechy. Jest bowiem niesprzedajny. To godna podziwu i dobra cecha u ludzi, ale w przypadku książek? – mam wątpliwości. Gdybym był porządny inwentarzowo, dawno bym zbudował katalog książek, które poprzez nadaną im cechę – NIE DO SPRZEDAŻY – lądowały (i te miały względne szczęście) w zupełnie przypadkowych witrynkach, których świadomie nie nazywam biblioteczkami, należących do rozmaitych ludzi, którym w danym czasie i okolicznościach wypadało podarować książkę wyjętą spod praw normalnego rynku. Niektórym przedstawicielkom tej kategorii: niesprzedajnych udało się znaleźć w rękach piszącego te słowa. Pozyskanych niekoniecznie z pierwszej ręki. Nieskromnie stwierdzam, że naruszając ich cnotę bycia nie otwieraną, byłem tym pierwszym, który miał przyjemność zapoznać się z ich treścią. Oczywiście po usunięciu patyny czasu, zwanej potocznie kurzem. Znowu o kurzu. Ufam, że w przypadku Inwentarza trafi on przynajmniej do zbiorów publicznie dostępnych. Pasjonaci broni i barwy będą znowu pozbawieni komfortu obcowania na co dzień, z tym kolejnym wydawnictwem z dziedziny ich zainteresowań. Nisza to nisza !
Krzysztof Czarnecki
Oddział Poznański
Stowarzyszenia Miłośników
Dawnej Broni i Barwy
Poznań, marzec/kwiecień 2022 r.
°„Oryginał hełmu typu Schüsselhelm pochodzący z Naturhistorisches Museum w Wiedniu (nr inw. 4612) oraz kopia wykonana przez Blella nr 120 w dziale militariów (fot. Erich Lessing, akg-images)” – uzupełnienie do tekstu pochodzi z informacji jaką otrzymałem w miłym liście od pana Daniela Goska, współautora omawianej pracy.