Marek Rezler

 

ZWODNY UROK KOLORU

 

 

 

 

 

Od dzieciństwa wiemy, że co kolorowe – to piękne. Z czasem zaczynamy odróżniać barwy nas otaczające, od kolorów przekazywanych sztucznie. Fotografia barwna i film kolorowy istniały już w dwudziestoleciu międzywojennym, ale przy ówczesnych możliwościach technicznych były luksusem. Jeszcze przed I wojną światową podkolorowywano zdjęcia w zakładach fotograficznych,  żeby obraz był „ładny”, ale ta skądinąd sympatyczna mistyfikacja była widoczna od razu, a nawet miała swój urok. Po drugiej wojnie w miarę upływu czasu i rozwoju techniki fotograficznej, zdjęcia czarno – białe stały się domeną  studiów artystycznych. Kolor dominuje wszędzie i w epoce cyfrowej stał się codziennością.

Jednak historycy patrzą na te sprawy nieco inaczej. Źródło historyczne, niezależnie od tego kiedy powstało i jakich spraw dotyczy, musi być autentyczne, nie zafałszowane. Fotografia jest świadectwem swej epoki, nierozerwalną częścią techniki stosowanej w danych czasach i jeżeli ma być wykorzystywana w pracy nad przeszłością, musi zachować taki kształt, w jakim powstała. Bez zafałszowań przeróbek i dodatków. Choćby nie wiem jak była „śliczna”. Dodajmy, że zdjęcie ma swój urok, ducha epoki, pozwala wczuć się w realia czasu i miejsca. Najlepiej te sprawy czują i rozumieją badacze przeszłości.

Owa zasada szczególnie dotyczy filmów i zdjęć dotyczących wojska. Mundur trzeba czytać, rozumieć nie tylko formalną przynależność właściciela – żołnierza, ale także znaczenie, symbolikę i tradycję. Zdjęcie przedstawiające żołnierzy związane jest z czasem i miejscem, stanowi świadectwo przepisu ubiorczego, ale przede wszystkim rzeczywistości czasu i miejsca. Ważne są realia powstania fotografii, pozwalające zrozumieć i model, i miejsce, i czas powstania obrazu. Także realia techniczne. Sporo tego.

Od jakiegoś czasu mamy do czynienia z plagą (nie waham się użyć tego słowa) sztucznego kolorowania zdjęć wojskowych – i nie tylko. Jednak fotografowanie żołnierza łączy się z późniejszą interpretacją zdjęcia, co dla osób zainteresowanych dawną bronią i barwą ma ogromne znaczenie. Internet i różnego rodzaju wydawnictwa są pełne fotografii sprzed kilkudziesięciu, a nawet sprzed ponad stu lat – ale pokolorowanych według wyobrażenia twórcy tej operacji. Przeważa zachwyt: jakie to żywe, kolorowe, śliczne, wręcz oczy rwie! Pół biedy, gdy „laborant”, korzystający z programów graficznych, stara się użyć kolorów w miarę zgodnych z realiami, wcześniej studiuje literaturę i realia epoki. Ale wyjątkowo często spotykamy zdjęcia żołnierzy z danej epoki, pokolorowane według wyobrażenia twórcy. Nie wspominam już o sprawach czysto technicznych, jak np. konieczność rozumienia techniki fotograficznej sprzed stu lat, gdy ówczesny materiał nie odróżniał lub zafałszowywał np. kolory czerwony i żółty. Zdarzają się tandetnie przerobione zdjęcia „sztywne”, „drewniane”, gdy model ma na sobie nie odzież, mundur, lecz sztywną planszę kolorową. Jeżeli oryginalne zdjęcie wykonane jest w terenie, na dworze, w określonym otoczeniu, w mieście, spotkać można też wiele błędów, a nienaturalność obrazu wręcz razi.

Dla historyka, zwłaszcza osoby badającej dawną broń i barwę, jest to zjawisko niedopuszczalne. To nic innego jak fałszowanie źródła historycznego, odrywanie zdjęcia od czasów, w których powstało, „podróbka” rzeczywistości.

Piszący te słowa, gdy zżymał się nad kolorowankami, jakimi stawały się oryginalne zdjęcia żołnierzy z epoki, spotykał ironiczne uwagi, zarzut „czepialstwa”. Inna jest jednak sytuacja, gdy takie zdjęcie funkcjonuje w tzw. ogólnej przestrzeni, inna zaś, gdy fotografia musi być poddana fachowej analizie. Może wtedy zdarzyć się sytuacja, gdy oryginał zaginie, albo zostanie usunięty na drugi plan, zastąpione przez kolorowankę. Idealnym rozwiązaniem byłoby równoległe publikowanie fotografii w obydwu wersjach: oryginalnej i pokolorowanej. Ale ilu „artystów” na to się zdobędzie?

Coraz bardziej zbliża się chwila, gdy sprawy te od strony metodycznej trzeba będzie uporządkować. Zjawiska w powszechnie dostępnych publikacjach nie wyeliminujemy, zresztą byłoby to ani skuteczne, ani celowe. Natomiast zalecana jest szczególna uwaga w publikacjach fachowych, zaznaczenie, która wersja fotografii jest autentyczna, a która przerobiona – choć w publikacjach muzealnych sztuczne kolorowanki i tak raczej nie występują.

Marek Rezler

Oddział Poznański

Stowarzyszenia Miłośników

Dawnej Broni i Barwy

Poznań, lipiec 2025 r.

Partnerzy

karta_logo_MNK_B

mwp

muzuem_lodz

wmwpozn

MuzeumWroclaw

logo Muz. Lub.-1

silkfencing