Warning: Undefined array key "HTTP_REFERER" in
/httpdocs/wp-content/plugins/kento-post-view-counter/index.php on line
620
KRZYSZTOF CZARNECKI
PO KONFERENCJI
ISTE EST GLADIUS
Początkowo chciałem zrelacjonować tę Konferencję niejako z marszu, tuż po powrocie do mojej krypty bibliotecznej. Potem przyszło zastanowienie: może poczekać, aż opadnie kurz emocji związanych z tym wydarzeniem. I tak powstaje tekst, który z relacji przeistoczy się zapewne w kształt refleksji. Od początku. 27 września 2024 roku w Muzeum Zamkowym w Malborku, w Ośrodku Konferencyjnym KARWAN odbyła się Konferencja Naukowa poświęcona terminologii bronioznawczej opatrzona tytułem: ISTE EST GLADIUS. Program wydarzenia znajduje się w GALERII, która pomieszczona jest poniżej tekstu. Nie będę relacjonował szczegółowo, punkt po punkcie kolejnych wystąpień prelegentów. Choć dla mnie średniowiecznika amatora bardzo oczekiwane były treści zawarte w referacie, który wygłosił dr Daniel Gosk, a to specjalnie z racji dwóch zagadnień: tematu pawęży i konstrukcji definicji w nim obecnych. Nie znaczy to wcale, że z równym zainteresowaniem i uwagą nie wysłuchiwałem wystąpień pozostałych uczestników przedsięwzięcia. Zabrakło mi Antoniego Romualda Chodyńskiego, który z powodu niedyspozycji nie mógł zaprezentować efektu swoich dociekań z materii nazewnictwa oręża historycznego. Nie mogłem też wypełnić misji przekazania mu serdecznych pozdrowień od Jarosława Łuczaka naszego kolegi z Oddziału Poznańskiego Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy. Skupię się jednak na wrażeniach i refleksjach, bo one są bardziej ulotne od zapisanych na papierze materiałów konferencyjnych. Mam przy tym niepłonną nadzieję, że zostaną doprowadzone do finału w formie zwartego druku, w którym znajdzie również swoje miejsce tekst pióra Antoniego R. Chodyńskiego.
Zacznę od genius loci wydarzenia – od ZAMKU. Dla mnie jest ono niezwykłe. ZAMEK jest ciągle obecny w mojej wyobraźni. Wrażenie to trwa od dzieciństwa. Dlatego też z uwagą i rosnącym zainteresowaniem zacząłem notować w pamięci uwagi prelegentów przyjezdnych na temat miejsca Konferencji. Moją faworytką jest bezapelacyjnie ta: (cytuję z pamięci) „Pierwszy raz i póki co jedyny do tej pory byłem w Malborku 25 lat temu”. To był chyba rekordzista w dziedzinie nienarzucania się swoją osobą ZAMKOWI. Został więc bezapelacyjnie numerem JEDEN w moim prywatnym rankingu. Dobrze się więc stało, że temat Konferencji zmobilizował prelegenta do przyjazdu. No cóż, ja nie miałem czym się za bardzo pochwalić. Do Kórnika jeżdżę rok w rok i również co roku do Malborka. Zapewniam, że miłość do tych miejsc jest nadal odwzajemniana. Zawsze odkrywam w nich coś nowego. Są też i rytuały, które z latami nieodłącznie powiązały się z wizytami do tych miejsc. Należy do nich między innymi pytanie, jakie każdorazowo stawiam sobie przy okazji wspinaczki do Zbrojowni malborskiej i tak już od czasu otwarcia nowej ekspozycji, to jest od 18 maja 2016 roku. https://www.bronibarwa.org.pl/wystawa-zbrojownia-malborska-orez-europejski-od-xi-do-xix-wieku-nowa-ekspozycja-w-muzeum-zamkowym-w-malborku/ . Brzmi ono niezmiennie tak: Czy zrobili coś z tym progiem? Dla tych z Szanownych Czytelników, którym nie stanie cierpliwości do przebrnięcia przez tekst schowany w linku, przytaczam stosowny akapit: „18 maja 2016 roku. Pod dębem na dziedzińcu Zamku Średniego zbierają się goście. Wspinamy się po stromych schodach w wąskiej przestrzeni na podstrysze wschodniego skrzydła Zamku Średniego do nowego miejsca ekspozycji militariów malborskich. Pierwsze potknięcie w sensie dosłownym, to brak jasnego i przede wszystkim widocznego oznaczenia informującego o istnieniu znacznego co do wysokości progu z drewna wyrastającego zaraz po przekroczeniu obrysu drzwi wejściowych. Być może przykrycie istniejącej posadzki drewnianą podłogą miało na celu przybliżenie odbiorcy atmosfery dawnych zbrojowni. W mojej przytomności dwie osoby spektakularnie upadły. Bynajmniej nie z powodu wieku. Ergonomia jest ważna nawet dla osób przyzwyczajonych do średniowiecznych standardów budowlanych obowiązujących w Zamku. To miejsce należy oznaczyć.”. Muzealnicy pod każdą szerokością geograficzną są do siebie bardzo podobni: Nic nie zrobili! Obcując z wiekowymi artefaktami płynnie przejęli i wchłonęli bezrefleksyjnie ówczesne postrzeganie biegu czasu. Wiek pary i przyspieszenia z nią związanego jeszcze nie nastąpił. Próg ma się dobrze i nadal nie rzuca się w oczy. To tak na marginesie, ku pamięci przy przyszłorocznej wizycie w gościnnych murach malborskiego zamku.
Owa swoista inercja nie dotknęła na szczęście, działalności wystawienniczej, budowlanej i wydawniczej Muzeum Zamkowego w Malborku. Wystawy to przykład sztuki i warsztatu rzemiosła na wysokim poziomie zarówno pod względem wizualnym jak i merytorycznym. Wydawnictwa, tu skok jakościowy jest wyraźny. (o potknięciach nie będę pisał, bo w ogólnym „obrachunku” nie są one znaczące). Nieobytych z rynkiem książki z rytem: naukowych, ceny oferowane przez Sklep MZM mogą wstrząsnąć.
Tym razem w mojej, a właściwiej byłoby napisać tym razem, w naszej penetracji Zamku towarzyszyli – w ramach oprowadzania kuratorskiego zamku – profesjonaliści: Daniel Gosk i Bartłomiej Butryn. Niestety, ograniczony czas na to osobne wydarzenie nie pozwolił obu panom na pełną realizację autorskich kreacji wystąpień. Okiem starego bywalca obserwowałem reakcję uczestników Konferencji. Byli pod wrażeniem. Ja też ujrzałem kilka artefaktów w nowym świetle. Ten sam „ból”- ból niedoczasu spotykał wcześniej prelegentów. Kiedy wąskie gardło czasu wyznaczonego na wykład (raczej na zarys prezentacji) nie pozwalało na rozwinięcie myśli i wątków wartych ich zdaniem do przekazania publiczności. Sytuacja odwróciła się nieco podczas dyskusji jaka wywiązała się po wystąpieniu ostatniego prelegenta. W jej trakcie pojawił się głos, który podjął wątek niedopowiedziany przez tegoż ostatniego z listy uczestników konferencji. O to dr hab. Jan Ptak zabrał głos w dyskusji. Przypomniał inicjatywę Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Wojska w Warszawie, które 19 grudnia 1937 roku zorganizowało zebranie dyskusyjne w sprawie wydania słownika bronioznawczego.
Żeby przybliżyć materię, o której była mowa informuję: W BRONI I BARWIE Biuletynie Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Wojska nr 2 z lutego 1938 roku zamieszczono Protokuł (pisownia oryginalna) z tego zebrania, które odbyło się pod przewodnictwem Bronisława Gembarzewskiego. Powołano między innymi Naczelny Komitet Redakcyjny w osobach: płk. Gembarzewski Bronisław, inż. Starykoń-Grodecki Konstanty, rtm. dypl. Dziewanowski Władysław. (pisownia oryginalna) oraz ustalono „zasięg pracy słownika”. Tekst Protokołu jest wartościowy w wielu płaszczyznach. Cechuje go również piękny i komunikatywny język polski. Przedmiotowy Protokół zamieściłem w GALERII, która znajduje się poniżej tekstu. Nie sposób nie napomknąć w tym miejscu, że Stowarzyszenie Miłośników Dawnej Broni i Barwy nawiązuje wprost do tradycji Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Wojska i jest Jego sukcesorem w nowej rzeczywistości.
Dyskusja nie ograniczyła się do zdarzeń z historii. Mówiono o teraźniejszości, czyli o stanie obecnym naszej terminologii bronioznawczej in gremio. Dyskusja była dla mnie bardzo inspirująca. Bowiem oprócz rzucanych ad hoc myśli, pojawiały się zarysy koncepcji bardziej pragmatycznego myślenia z kategorii: jak to zrobić. W moim pojęciu, zadanie jest z gatunku tytanicznych. Żeby nie zanudzać. Ów Agregat pojęć bronioznawczych ukazujący się mgliście w wypowiedziach niektórych dyskutantów to Zbiór czyli Słownik terminologiczny z dziedziny bronioznawstwa. Sama wola powstania SŁOWNIKA jest istotna, bo sygnalizuje potrzebę jego istnienia. To taka jaskółka, a dla mnie raczej jerzyk. On to większość życia spędza w powietrzu, w ruchu, w ruchu bez którego żadna koncepcja, zamysł nie ma szans na realizację. Idea bez wyposażenia jej w narzędzia i ludzi profesjonalnie przygotowanych do nadania jej realnego kształtu przeistacza się, co najwyżej w marzenie. Rozwijając przedmiotowy wątek. To przedsięwzięcie wymagające kompletu składników niezbędnych do jego powstania, z których – dla powagi i znaczenia przedsięwzięcia – wystarczy wymienić: profesjonalizm i wiedzę autorów haseł, logistykę na najwyższym poziomie, cierpliwość i pragmatyczny stosunek do czynnika czasu. Rozrusznikiem przedsięwzięcia jest idea, bądź dolegliwa potrzeba. Nie sposób pominąć konieczności zapewnienia jej paliwa, jakim są finanse pochodzące ze źródła stabilnego i niepodatnego na wiatry polityki, które jednocześnie będzie wolne od nacisków nie merytorycznych. Idąc tropem – zaczęło się od rozrusznika, przypadkiem – motoryzacji. Do sukcesu konstrukcji brakuje jeszcze wiele, bardzo wiele. To temat na obszerny tekst.
Czy ja piszę o UTOPII? Najlepsza maszyna jest tyle warta ile umiejętności posiada jej kierowca. I tu wyłania się kolejna katarakta. Chętnych (z wyobrażeniami, ale bez rzemiosła) jest wielu, ale jak to bywa w przyrodzie prawdziwych ALFA jest … na palcach policzyć. Czy ja piszę o UTOPII? Póki co Muzeum Zamkowe w Malborku objawiło Ideę. Jest ona cenna i na razie jeszcze nie okrzepła. Uważam, że trzeba ją pielęgnować i wspierać. Iskierką nadziei są solidne mury tego zamku, który zdolny byłby udzielić miejsca dla podtrzymania płomyka nadziei bronioznawców.
Jaka konferencja tacy goście – obserwatorzy konferencji. Bronioznawstwo na pewno nie mieści się w kanonie popkultury. Stąd też trudno wymagać by prelegenci przybywali na miejsce wydarzenia w otoczeniu ochroniarzy torujących im drogę przez gęsty tłum fanów broni i barwy. A jednak ISTE EST GLADIUS zgromadziła – oprócz uczestników – kilkadziesiąt osób zainteresowanych tematyką będącą przedmiotem konferencji. Wśród nich znalazło się całkiem spore grono profesjonalistów. Obecni byli między innymi: dr hab. Jan Ptak historyk mediewista zajmujący się wojskowością i weksyliami, dr hab. Krzysztof Kwiatkowski autor Memoria continenter historiam denotat : bitwa pod Grunwaldem / Tannenbergiem / Žalgirisem 1410 w najnowszych badaniach – Toruń 2015, Wojska zakonu niemieckiego w Prusach 1230-1525 : korporacja, jej pruskie władztwo, zbrojni, kultura wojny i aktywność militarna – Toruń 2016, by wymienić tylko te książki jego pióra mieszkające w mojej krypcie bibliotecznej, dr Adam Chęć, którego interesujące wystąpienia mieliśmy okazję wysłuchać w Oddziale Poznańskim Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy, czy Starszy kustosz MWP Roman Matuszewski. Kogo nie było w Malborku. Sam mógłbym wymienić kilkunastu bronioznawców. Z żalem stwierdziłem ich nieobecność. Szczególnie zauważyłem brak uczonych z Uniwersytetu Gdańskiego, choć to uczelnia nieodległa od Malborka. Uogólniając. Nie sposób nie zwrócić uwagi na stan naszej bronioznawczości wyrażonej w liczbie bronioznawców zapoznanych. Jestem amatorem-miłośnikiem broni i barwy i ze swojej perspektywy dostrzegam całkiem sporą reprezentację PRZYCZAJONYCH NIEOBECNYCH. W tym określeniu nie ma niczego pejoratywnego. To bolesna konstatacja rzeczywistości obecnej w naszych zachowaniach. Po co iść w awangardzie, kiedy za chwilę wszyscy zapomną o tych co przyczajeni czekali na rozwój przedsięwzięcia. Wypali czy nie wypali. Bronioznawców w naszym kraju nie ma zbyt wielu. Sam mogę wymienić ad hoc ledwie kilkunastu, których znam i cenię. Dlatego jeszcze raz składam wyrazy uznania dla tych, którzy pioniersko postanowili zmierzyć się z tematem terminologii bronioznawczej. A NUŻ MALBORKOWI SIĘ UDA !
Kwitnie natomiast rynek odtwarzaczy broni i barwy – czyli tych, którzy zwą się rekonstruktorami historii. W niczym nie ujmując tej pasji. Sam jestem amatorem miłośnikiem broni i barwy pozbawionym jednak, pasji przyoblekania się w „rekonstruowane” szaty z ulubionej epoki. Nie oznacza to jednak bezkrytycznego stosunku do dokonań innych rodzimych amatorów przedmiotowej materii. Szczególnie tych, którzy uczynili zeń profesję. Moje wyprawy do Malborka prowadzą do niego krętymi drogami. Owa krętowatość wynika z pragnienia odwiedzania zamków dawno niewidzianych, zamków nowo odkrywanych. Odwiedzam więc miejsca-zamki. A w nich zderzam się brutalnie z badziewiem karykaturującym broń i barwę krzyżaków. Można oczywiście odwrócić wzrok od prezentowanych bohomazów. Jest to jednak samolubne działanie tego co wie niby więcej, bowiem to one kształtują pop-wiedzę o broni i barwie. Zostawiłem tę uwagę na koniec, ponieważ to ona uzasadnia konieczność powstania zbioru terminologicznego z dziedziny bronioznawstwa. Być może SŁOWNIK posłuży nie tylko gronu fachowców, ale i profanom.
Krzysztof Czarnecki
Oddział Poznański
Stowarzyszenia Miłośników
Dawnej Broni i Barwy
Poznań, grudzień 2024 r.
Galeria
205 Total Views 2 Views Today