Dwie figury historyczne przedstawiają rycerzy krzyżackich z XIII wieku. Wykonano je w Oficynie Cynowej „PZ” w skali 1:32 (ca. 54 mm do wysokości oka). Ich projektantem i twórcą – rzeźbiarzem jest znakomity figurkarz Piotr Górkiewicz. Obie pochodzą z moich zbiorów. Jedna z nich należy do mnie od początku, druga zaś była przeznaczona dla mojego nie żyjącego już przyjaciela Jarosława Kotarskiego. Na lata figury zostały rozdzielone i w międzyczasie przybrały odmienne szaty. Nie przypuszczałem, że po tylu latach rozłąki – za małych latach – dwie figury historyczne znowu staną obok siebie i to na półce w mojej krypcie bibliotecznej. Mimo upływającego czasu nie przyjmuję tego faktu z satysfakcją kolekcjonera. Stawiam się w roli kustosza figury historycznej będącej spuścizną po Jarku. Figury niby są z jednej formy, ale na pierwszy rzut oka różnią się znacznie. Co je tak zmieniło? Malowanie! Właściwie nie powinno mnie to dziwić. Mam w pamięci artykuł zilustrowany przedstawieniami tego samego modelu auta w różnych malowaniach. Na pierwszy rzut oka były to różne samochody. Opublikowano go w przedwojennym piśmie Arkady. Wspomnienie o nim jest dla mnie nadal wzorcem sztuki edytorskiej. Ta jakość papieru, druku etc. etc. . Krzyżak na kasztanowato – gniadym koniu pomalowany został przez znakomitego twórcę figur historycznych Leszka Rościszewskiego. W malowaniu sprzed kilkudziesięciu lat widać nadal – mimo zęba czasu – wrażliwość artysty w sztuce kładzenia farby, uzyskiwanie wrażenia światłocienia i stosowanie laserunku. Biegłość malarza uwydatnia się dobitnie w ubarwieniu twarzy, brody i włosów rycerza krzyżackiego. Styl malowania tej figury ma stworzyć iluzję obcowania z realnie istniejącym rycerzem. Krzyżak dosiadający karego rumaka został pomalowany przez Jarosława Kotarskiego w zupełnie innej manierze. Stosowanie połyskliwych farb w kolorach podstawowych, bez niuansów w postaci użycia choćby ich odcieni przywodzą wspomnienie konnych figurek „żołnierzyków”: wielkiego mistrza, wielkiego komtura, księcia Witolda czy wreszcie rycerza z kopią zwanego w kręgach 8 – 10 latków Zawiszą Czarnym, choć herb na jego tarczy tego nie potwierdzał. Sklep „Kajtuś” działający w Poznaniu na Łazarzu przy ulicy Głogowskiej był moją mekką, do której pielgrzymowałem niezależnie od tego czy miałem środki na zakup żołnierzyków czy nie. Sprzedawcy byli wyrozumiali dla pragnień i potrzeb kolekcjonerów armii. Ba, chciało im się zamawiać upragnione przez nas figurki poza tzw. rozdzielnikiem. W podobnej atmosferze dorastał Jarosław Kotarski i pozostał jej wierny do końca swojej kolekcjonerskiej drogi. Jarek dostrzegał inne style malowania figur. Nie do końca był nimi zafascynowany. Preferował styl grubego pokrywania farbą olejną, najlepiej połyskliwą nowo pozyskiwanych figurek. Było w tym jakieś echo stylu angielskich żołnierzyków z początków ubiegłego stulecia. Wiele lat temu, będąc w Windsorze natrafiłem na sklep antykwaryjny i doznałem w nim szoku. W solidnym pudełku w wytłoczkach pokrytych aksamitem znajdowało się kilka figur angielskich gwardzistów. Byli oni pomalowani w stylu, który nazywam połyskliwym olejem. Cena kompletu zwalała z nóg. Był to jakiś kolekcjonerski zestaw. Dowodem takiego widzenia rzeczywistości figurkowej przez Jarka było zdarzenie, w którym uczestniczyłem. Mój przyjaciel znał swoje ograniczenia w sztuce malowania. Nie potrafił malować szat ze wzorem, nie umiał oddać faktury i deseniów futer dzikich zwierząt. Poprosił mnie więc o pośrednictwo w wykonaniu skóry pantery na husarzu. Zleceniobiorca wykonał figurę towarzysza i jego wierzchowca w sposób wystawowy. Zawiozłem ją Jarkowi. Ucieszył się jakoś umiarkowanie. Nie przeczuwałem co się stanie. Podczas kolejnej wizyty u mojego przyjaciela, pokazał mi „udoskonaloną” przez siebie figurkę tego husarza. Widząc co z nią zrobił, nie powstrzymałem się od uwagi, że koń wygląda jakby miał stanąć do meczu polo. Wysmakowany przez malarza figurki koń został „wzbogacony” o równo oraz ostro jak spod rapidografu wyznaczone, wymalowane białe pasy na pęcinach. Taki był styl twórcy ostatecznego wyglądu Krzyżaka na karym koniu. Jarek tkwił w estetyce lat 60 – tych i mimo atakujących go nowych trendów pozostał jej wierny do końca. Byłbym zapomniał. Krzyżak ten różni się jednym detalem. Jest nim hełm. Na koniec, przypomniał mi się cykl rozmów, jaki odbyli figurkarze spotykający się z górą dwadzieścia lat temu na podwórzu przed sklepem PANTERA położonym w Poznaniu przy ul. św. Marcin. Nieformalne, przypadkowe zgromadzenia pasjonatów modelarstwa miały w sobie gen cykliczności. To tam wywiązała się dyskusja na temat niedoścignionej jakości figur rosyjskich. W istocie, był czas kiedy w rankingach wytwory oficyn rosyjskich święciły triumfy. Nie finezja rzeźbiarska była ich głównym atutem. O efekcie końcowym decydowało malowanie, którego styl i poziom realizacji powalał wielu modelarzy nieosiągalnym dla nich pułapem rzemiosła. Rosyjskie uczelnie artystyczne zawsze stawiały w kształceniu studentów na jakość rzemiosła, które – całkiem słusznie – miało być solidnym warsztatem dla ich przyszłych dokonań w sztukach plastycznych. Dobre podwaliny przydawały się i w dziedzinie tworzenia figury historycznej. Przypomniało mi się i to, że kiedyś pisałem: „Jakie znaczenie ma sztuka kładzenia barw, może świadczyć fakt, iż często przeciętne rzeźbiarsko realizacje potrafią zachwycić po ich pokryciu farbami. Malowanie figury wymaga od parającego się tym zajęciem człowieka osobnego, bardzo specyficznego podejścia do tej swoistej materii, jaką jest figura historyczna, bowiem nikt w Polsce tego nie uczy i w związku z tym stanem rzeczy trzeba mieć dużą dozę samozaparcia, żeby dojść samodzielnie do wypracowania niezbędnej techniki malarskiej i – co jest marzeniem każdego malarza figur – wznieść się na poziom, na którym jego prace będą rozpoznawalne poprzez indywidualne cechy dzieła, czyli własny styl”. https://www.bronibarwa.org.pl/krzysztof-czarnecki-qprzedstawienie-wojskq/. Z dalszymi rozważaniami na ten temat, zaciekawiony Czytelnik może zapoznać się też w „Cum Arma Per Aeva Uzbrojenie Indywidualne Na Przestrzeni Dziejów” Toruń 2011 (str. 340 – 343) Wracając do cynowych Krzyżaków. Znaleźli oni swoje kopie w żywicznych modelach produkowanych przez firmę „M – Model”. Dla tej oficyny Piotr Górkiewicz wykonał około 60 modeli. O Oficynie Cynowej „PZ” Piotra Górkiewicza i Zygmunta Knosały będzie jeszcze pisanie. Tytułem uzupełnienia. Oficyna Cynowa „PZ” wydawała katalogi swoich figur. Rysunki do katalogów wykonał w całości Andrzej Klein. Styl jego rysunków jest łatwo rozpoznawalny. „M – Model” w katalogach wykorzystywała zdjęcia pomalowanych figur.
Krzysztof Czarnecki
Oddział Poznański
Stowarzyszenia Miłośników
Dawnej Broni i Barwy
Poznań, sierpień 2021 r.